Autor Wiadomość
Dominiczka
PostWysłany: Sob 20:44, 17 Lis 2007    Temat postu: Tadeusz Miciński

Tadeusz Miciński
Poeta, dramatopisarz, prozaik oraz publicysta. ur. w 1873, zginął zamordowany w 1918. Jeden z najbardziej tajemniczych twórców okresu Młodej Polski. Studiował najpierw w krakowie, potem w berlinie a na koncu w lipsku. W niemczech spotkał sie z Przybyszewskim, ale ten raczej irytowal go niż zachwycil. Micinski jako indywidualista wciaz szukal wlasnej drogi, pałał sie okultyzmem, filozofią wschodu, mistyką średniowiecza i baroku oraz sprawami społecznymi. Jego najwybitniejsze dzieła to tom poezji W mroku gwiazd, dramat Kniaź Patiomkinoraz powieści Nietota i Xiądz Faust(pisownia zgodna z oryginałem). Zasadniczym tematem Micińskiego była problematyka bytu, egzystowania dobra i zła. Zarzucano mu przegadanie i chaos myślowy ale także oryginalność.

Kilka przykładów:


SAMOBÓJCA

Biją w mą czaszkę, jak w dzwon, głuche grzmoty
i krwawa ręka pisze mi przekleństwo.
Ja wybierając los mój, wybrałem szaleństwo
i porzuciłem raj i zeszłem w czarne groty.

I płynę w mrok - i wiem, że oto zgasnę,
jako pęknięte słońce. W imię Ojca, Syna!
mam w sercu głaz, a tu głębina -
jam tułacz - ale będę miał królestwo własne.

Ta lufa zimna - lecz ogień gorący -
dobry to ogień, co ucisza serce -
na górach wschodzi blask błogosławiący
me wrogi i płaszcza królewskiego zdziercę.

Jako pelikan - krwi mojej żywicą
karmiłem - nicość! - a dzieci me z głodu
umarły - a moja Matka niewolnicą
obraca w żarnach krew i łzy narodu.

Wezmę mój pług - ja Piastów pogrobowiec -
ja dumny kneź - zaoram ziemię czarną -
i będą iskry iść - jak złote ziarno.
- A na Łomnicy - strzaskam z porfiru grobowiec
i wyjmę moje serce...


PRZED BURZĄ


Tak... więc mi radzisz jedno - zapomnienie -
i przyjaźń dajesz miłosiernej siostry...
Wiem - obowiązek, przysięga, sumienie -
wiem - i nie żądam - wolę ja nóż ostry,
niźli łagodne czyśćcowe płomienie.

Już późno... wróćmy. O, jak zmienne, Lenko,
pogody świata - wiatr chmurzyska goni
i pędzi prosto - patrz - w Twoje okienko
podniebne, skryte w hiacynty i bluszcze -
i tam łzy drobne, rzęsiste uroni.

Czy wiesz? gdy drżący wicher w szyby pluszcze
mam dziwną pewność i dziwną obawę,
że tak sam jeden będę w dni szarawe
umierał... Nie myśl, że straszyć chcę zgonem -
poję się życiem, jak faun winogronem.

Otóż i dom Twój. Deszcz okrutny siecze.
Wszelka tragedia swą banalność wlecze.
Milczysz? wciąż milczysz... i oczy masz wbite
w szorstkie, zdeptane, brukowe kamienie -
ja wiem - tam czytasz napisy wyryte -
ja zgadnę:
"depce po nas przeznaczenie"...

Mej duszy osnowa,
którą ci składam na wieczność:
był ból i była konieczność
i Kain i grzech i Jehowa
i ducha śmiertelny głód -
a teraz wolność - i cud.
Widzisz bezgrzmotne błyskania?
piorun się w tej chmurze chowa.
Z płomiennej róży kochania
kto się skałą nie narodzi -
zginie w powodzi.
Śmiejesz się smutno - ciemne moje słowa...
trzeba zwyciężać... zwyciężać... bądź zdrowa.


* * *


Kiedy Cię moje oplotą sny -
jak białe róże -
nie bój się kochać - ja - i ty
w nieba lazurze.
Ziemia, jak echo minionych dni,
grające w borze,
a nasze duchy wśród martwych pni
wieszają zorze.
Serce mi splatasz koroną gwiazd,
hymnem warkoczy
pode mną góry, wieżyce miast -
nade mną - oczy.
Dziwnie się srebrzysz, aniele mój,
w tęczowym piórze -
fontanny szemrzą, gwiazd iskrzy rój
wonieją róże...

MELANCOLIA


Żyje we mnie jakiś głuchy płacz - jakiś szloch i plącz żyją we mnie -
niby w grocie kropel wieczny szmer, monotonnych kropel tajny jęk.
Ach, to pewno przez zbójcow zamkniona ze złotymi włosami królewna,
(kasztelanka lub może pasterka) - z pól słonecznych, zielonych porwana,
zapomniana i w grocie zamknięta i na ostrych się głazach krwawiąca,
złotowłosa mej duszy królewna.
Łzy jej płyną jak zimne opale - łzy jej płyną wśród nocy bez końca
i w kryształy się lodów zwisają - w zamyślenia wiszące kryształy.
Raz przypełznął za szmerem do groty - wąż kusiciel tych głuchych podziemi,
usta chciwie przyłożył do zdroju, lecz się wzdrygnął przed blaskiem nieznanym.
A wtem ujrzał w szafirach królewnę - i swe oczy głębokie, zielone -
swoje oczy widzące w ciemnościach utkwił w bladą płaczącą królewnę -
i mądrymi oczyma pocieszał i prowadził ją w otchłań głęboką -
fosforycznie oczyma przyświecał - i prowadził ją w otchłań głęboko.
Aż pod ręką skrwawioną, co szuka w mroku oparcia,
grać poczęły jak dzwony bólów zamarzłych kryształy:
chór wyklętych pielgrzymów nuci pieśń grobu świętego,
tarcze błyskają, miecze - wśród kolumn czarnych bazaltu -
wstają z grobów olbrzymy - szał rozpędzonych rumaków
niesie ich w ogniach kłębiących przed gniewny w piorunach Majestat.
Nagle śpiewy zamilkły - głucha rozwarła się otchłań -
widać wśród ścian obślizgłych mgłą wirujące jezioro.
I na zwilgłym grobowcu drżąca spoczęła królewna,
w otchłań patrzy bezgwiezdną - w świątyń zagasłych jezioro.
Wtem ją mocne ramiona objęły w krzyku bezdźwięcznym
i uniosły nad otchłań skrzydeł sześcioro
i ujrzała cudowną w blasku miesięcznym - twarz Lucifera.


MORIETUR STELLA


Godzina moja się zbliża
i otaczają ciemności -
już wyschły źródła miłości
i w płomiennej męce krzyża
serce wciąż głębiej się zniża,
wciąż głębiej w nim rany rozdzieram -
i żyję, by czuć, że umieram.

Na fali czystym błękicie
łódź moja płynie w wygnanie -
i widzę zorzy świtanie -
i widzę loch mój w granicie -
oh, ręce moje otnijcie,
gdyż bramę Grozy rozwieram -
On rzekł mi: ja w Tobie - umieram.

Nade mną złote łabędzie
rozbłękitniają się w hymny -
a w głębi widzę gad zimny,
i oczy krwawe - w obłędzie -
i ktoś mi szepce: - ja wszędzie
za twoim sercem się wdzieram -
ja mrok - ja śmierć - ja Bóg - nie umieram.

O wy, kratery wulkanów,
zamarzłym ogniem zionące -
o, moje róże więdnące,
wśród czarnej mgły oceanów -
o niedolo mych peanów,
w których się Boga wypieram,
a stopy zimne całując, umieram.

Słowiku, co ożywiasz gaje
w pustyniach mojego łona -
ach, jakże serce me kona
ach, jakiej męki doznaję -
paląc w płomieniach swe raje -
na lichej kolumnie się wspieram -
z nią padam - i łkam - i umieram.

Z Twych rąk mi płyną ulżenia,
gdy krwią swą rosisz me lico -
lecz doli mej tajemnicą
zamknięta w grodzie płomienia!
gdzie tak mnie trapią cierpienia
i tyle szturmów odpieram,
żeć zamek zdam - bo umieram.

Oto jak cień się przekradać
pod murem rajskich ogrodów -
w ogniu się paląc wśród lodów -
mieć Cię - a nie posiadać
zdobyć - ukochać - postradać -
to człowiek - z niego się wydzieram
- daremnie! daremnie żyję i umieram.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group.
Theme created OMI of Kyomii Designs for BRIX-CENTRAL.tk.